To pierwszy mój opublikowany artykuł z dziedziny filozofii, więc proszę o pewną wyrozumiałość. Mimo prośby o wyrozumiałość, będę bardzo wdzięczny za wszelkie komentarze do niego, wyrażające oceny zarówno pozytywne jak i negatywne. Oczywiście mogą też być neutralne. Każda taka ocena jest pewną nauką, która prowadzi do poprawienia swoich błędów w przyszłości w kolejnych artykułach.
Ten artykuł dotyczy zakresu w jakim człowiek pozostaje istotą społeczną u trzech z filozofów: Arystotelesa, Hobbesa oraz Lockea. Pełny temat artykułu: "W jakim zakresie człowiek pozostaje istotą społeczną u Johna Lockea, w zestawieniu z obrazem człowieka u Arystotelesa i Hobbesa.". Na obrazku obok przestawiłem osobę Johna Lockea. Zauważyłem, że lepiej do mnie przemawia treść artykułu, jeżeli widzę twarz osoby, o której on jest.
Aby nie doszło do jakichkolwiek nieporozumień, znając punkty widzenia niektórych filozofów, powinienem jeszcze zdefiniować pojęcie "istoty społecznej" w rozumieniu zastosowanym w tym artykule. Nie będę jednak tego robił, zdając się na intuicję czytelnika i odwołując się do ogólnie odczuwanego znaczenia. Jeżeli jednak ktoś ma z tym problem, proszę w wyszukiwarce Google wpisać kwerendę "istota społeczna" i z wyników wybrać któryś z 20.000 artykułów na ten temat.
W jakim zakresie człowiek pozostaje istotą społeczną u Johna Lockea?
W zestawieniu z obrazem człowieka u Arystotelesa i Hobbesa.
Chcąc ustalić zakres w jakim człowiek pozostaje istotą społeczną, nie sposób odejść od obrazu samego człowieka u poszczególnych omawianych tutaj filozofów. Dlatego całość podzieliłem na części w których najpierw omówię podejście poszczególnych myślicieli do samego człowieka, następnie do człowieka z punktu widzenia istoty społecznej by, po takim omówieniu, postarać się ustalić zakres w jakim tą istotą pozostaje.
Biorąc pod uwagę historyczność poszczególnych omawianych tutaj postaci powinienem raczej zacząć od Arystotelesa, ale chcąc uzyskać jak najlepsze porównanie do Johna Lockea oraz to iż jego poglądy są nam w dzisiejszym świecie politycznym najbliższe, a więc najbardziej czytelne, postanowiłem, wbrew historycznej kolejności, zacząć od tego właśnie filozofa.
Wstęp
Na początku traktatu pierwszego, dzieła "Dwa traktaty o rządzie" John Locke, odnosząc się do słów Roberta Flimera zawartych w dziele "Patriarcha", napisał : "Niewola jest tak pogardzanym i niegodnym stanem człowieka oraz tak wyraźnie sprzecznym ze szlachetnym charakterem i odwagą naszego narodu, że trudno zrozumieć, iż Anglik, a cóż dopiero dżentelmen może brać ją w obronę"1. Używając tak mocnych słów skrytykował jego tezę, iż władzy należy szukać poza jednostką, że "wszyscy urodziliśmy się niewolnikami i musimy nimi pozostać"2. Widać więc, iż Flimer mocno oburzył Locka swoim traktatem, i zresztą nie ma się czemu dziwić. Jego podejście do spraw wolności człowieka jest zupełnie inne.
Człowiek u Johna Lockea.
Sam Locke człowieka rozpatruje pod kątem istoty ludzkiej przebywającej w stanie natury. Jest to temat bardzo rozbudowany w jego rozważaniach i od tego zaczynają się jego polityczne poglądy. Co oznacza „stan natury”? Pierwotny stan człowieka, bez podporządkowania przez jakichkolwiek królów, rządów, czy też jakichkolwiek instytucji. Jest to stan początkowy, wyjściowy opierający się na powszechnej równości wszystkich jednostek. Locke tłumaczy to następująco : „istoty tego samego rzędu i gatunku, które rodzą się, by wykorzystać takie same udogodnienia natury i takie same zdolności, powinny być także równe między sobą bez podporządkowania i podległości”3. Dla Lockea, człowiek pozostaje w stanie "zupełnej wolności w działaniu oraz rozporządzaniu swymi majątkami i osobami, tak jak oni uznają za właściwe, w granicach prawa natury nie pytając nikogo o zezwolenie, bez zależności od woli innego człowieka"4. Ponadto człowiek znajduje się również w stanie "równości, w którym cała władza i jurysdykcja jest wzajemna, nikt nie ma jej więcej od innych"5. Wolność i równość z jednym zastrzeżeniem : człowiek "nie posiada jednak wolności unicestwienia samego siebie ani żadnej istoty znajdującej się w jego posiadaniu, jeżeli nie wymagają tego szlachetniejsze cele niż tylko jego samo-zachowanie"6. Człowiek więc, w "stanie natury", jest istotą całkowicie indywidualną, korzystającą z pełnej wolności, która w swoim życiu kieruje się jedynie "prawami natury". Czym są jednak „prawa natury”? Skąd one się biorą i jak człowiek powinien je rozpoznawać? Człowiek jako wyróżniona istota na tle innych zwierząt posiada coś czego inne stworzenia nie posiadają i tym powinien się kierować. Według Locka, tym ludzkim kierownikiem, przewodnikiem po wolności powinien być rozum. Wystarczy tylko chcieć go użyć, aby stwierdzić, jak należałoby żyć zgodnie z prawem natury. Wykonywanie tego prawa spoczywa w ręku każdego indywidualnego człowieka, stworzonego przez Boga. To rozum podpowiada, że „wszyscy są równi i niezależni, nikt nie powinien wyrządzać drugiemu szkód na życiu, zdrowiu, wolności czy majątku”7. I tutaj dochodzimy do człowieka jako istoty społecznej. W „stanie natury” Locke przedstawia nam „ludzi żyjących we wzajemnej przyjaźni, w pierwszych wiekach ludzkości, poprzedzających nadejście społeczeństwa obywatelskiego, cieszących się naturalną wolnością i równością w atmosferze pokoju i dobrej woli, pod dobroczynnym panowaniem prawa natury”8. Jak pisze Robert A.Goldwin w swoim tekście o Johnie Locke, taki sielankowy „stan natury” możemy spotkać i czasach dzisiejszych wszędzie tam, gdzie nie istnieje możliwość odwołania do instancji wyższej, gdzie brakuje władzy wykonawczej, gdzie brakuje zwierzchnika posiadającego władzę sądzenia.
Władzę wykonawczą i sądowniczą posiada każda indywidualna osoba. I tutaj pojawia się problem. Ludzie mają różne interesy i poglądy. Z upływem wspólnego życia w stanie natury muszą zacząć między nimi wybuchać konflikty. Nawet rozum tutaj nic nie pomoże, gdyż rzadko zdarza się, aby jednostki postępowały sprawiedliwie będąc jedną ze stron konfliktu. Rozum będzie raczej wykorzystywany do pokonania przeciwnika, niż do sprawiedliwego rozsądzenia sporu. W stanie pełnej wolności, gdzie wszyscy są królami, życie jest bardzo niebezpieczne, narażone na ciągłe ataki i napady innych. W takim otoczeniu może okazać się, że nikt ściśle nie przestrzega zasad sprawiedliwości. I tutaj jako remedium na te problemy, ma być „rząd obywatelski”, gdzie ludzie się zjednoczą w celu zachowania swojego życia, wolności i majątku9, którego zachowanie jest naczelnym celem, dla którego ludzie łączą się we wspólnotach10.
Człowiek jako istota społeczna u Johna Lockea.
Dążąc do pokoju, sprawiedliwości i dobrego, spokojnego życia, rozum każe jednostce zjednoczyć się w „społeczeństwo polityczne”, we wspólnotę która „na mocy stałych i niezmiennych praw jest bezstronnym i jedynym rozjemcą dla wszystkich”11. To wspólnota wybiera osoby, które będą posiadały mandat do wykonywania władzy, do decyzji w sprawach spornych pomiędzy poszczególnymi członkami, do karania za przestępstwa w ramach wspólnie ustalonego prawa12. Człowiek przystępujący to takiej wspólnoty, rezygnuje z własnego, indywidualnego prawa do rozsądzania i karania przestępstw na rzecz ustanowionej władzy. Wszystko co ustanowiona władza wykonuje, robi to w jego imieniu13. W ten to sposób indywidualny człowiek staje się członkiem „społeczeństwa obywatelskiego”, czyli obywatelem. Przechodzi ze „stanu natury” do „społeczeństwa obywatelskiego” w celu uniknięcia problemów wynikających z indywidualnego sprawowania władzy, dla wygody, bezpieczeństwa, pokoju a także dla bezpiecznego prawa korzystania ze swojej własności, podporządkowując się samodzielnie wybranemu przedstawicielowi. Człowiek będąc już we wspólnocie staje się istotą społeczną. Zgadza się podlegać prawom większości i te prawa respektować. Pozbywa się części swojej wolności, którą posiadał w „stanie natury”. Tutaj problemem staje się dziedziczenie zapisów takiej umowy. Dlaczego potomkowie, również należą do wspólnoty, mimo że żadnej umowy ze wspólnotą nie przyjęli? I tutaj też, pojawia się pojęcie „władzy ojcowskiej” na które Locke poświęca cały VI rozdział „Dwóch traktatów o rządzie”, powiązane z prawem własności do majątku, ziemi. Locke, odpowiadając na postawiony problem, tłumaczy to w ten sposób, iż syn pozostaje pod władzą swego ojca do czasu uzyskania „wieku roztropności”. Gdy staje się pełnoletni może zdecydować, czy pozostaje we wspólnocie na tych samych warunkach co jego ojciec, obejmując jego majątek, czy też zdecyduje się wybrać inną wspólnotę. Nigdzie więc nie twierdzi Locke, że syn musi należeć do wspólnoty, do której należał jego ojciec. Wręcz odwrotnie : „żaden akt ojca nie może pozbawić wolności”14. Człowiek mając więc wolny wybór, nadal pozostaje istotą wolną. Jednak ojciec, wiążąc się umową ze wspólnotą, związał z nią również cały swój majątek. Więc syn przejmując majątek ojca, który już został włączony do wspólnoty, wyraża „milczącą zgodę” do przynależności do tej wspólnoty, przyjmuje jej prawa i nałożone na niego obowiązki. W ten sposób jakby automatycznie staje się członkiem wspólnoty15.
Zakres w jakim człowiek pozostaje istotą społeczną u Johna Lockea.
Podsumowując więc wszystkie powyższe rozważania należałoby podkreślić, iż człowiek ciągle pozostaje indywidualną istotą, korzystającą ze swoich praw wynikających z „prawa natury”. Ogranicza je jednak na własną prośbę, nawet jeżeli jest ona nieuświadamiana, dla uzyskania pewnych znacznych korzyści, które można uzyskać występując wspólnie. Podporządkowuje się prawom i rządom większości, dla swojego bezpieczeństwa a przede wszystkim dla zachowania życia i majątku. Nadal jednak pozostaje osobą prywatną, jednostką indywidualną, i tą indywidualność rząd, wspólnota i społeczeństwo powinno w jak najwyższym stopniu uszanować. Ważnym czynnikiem, szczególnie pod kątem naszych rozważań zakresu, jest tutaj lud, który jest najwyższą władzą, w tym sensie, iż może rząd zmienić na inny. Trzeba też zaznaczyć, że „żaden człowiek ani żadna ludzka społeczność nie jest władna przekazać swego zachowania i niezbędnych do niego środków cudzej, absolutnej woli i arbitralnemu panowaniu. Jeśli ktokolwiek będzie usiłował narzucić wspólnocie niewolnicze warunki, ona zawsze będzie uprawiona do zachowania tego, z czym bynajmniej nie rozstała się przekazując władzę, i pozbycia się tych, którzy naruszają fundamentalne, święte i niezmienne prawo do samozachowania, dla którego ludzie wstąpili do społeczeństwa”16.
Człowiek u Thomasa Hobbesa.
Thomas Hobbes, wcześniejszy od Johna Lockea angielski filozof, miał zupełnie inne zdanie o człowieku żyjącym w „stanie natury”. To on jako jeden z pierwszych zaczął łączyć „prawo naturalne” z wolnością17 człowieka jako indywidualnej istoty18. O ile John Locke był w stanie zauważyć u ludzi altruistyczne zachowania, o tyle Hobbes uważał, iż egoistycznie nastawieni ludzie są w ciągłym „stanie wojny”, każdego z każdym. Określenie Hobbesa „człowiek, człowiekowi wilkiem” przyjęło się nawet w powszechnej świadomości, jako określenie stosunków panujących pomiędzy ludźmi. Ale wracając do człowieka, ta indywidualna istota jest skierowana na siebie samą, żyje we własnym, prywatnym świecie kierując się jedynie własnym rozumem i wolą19. Jest miarą wszystkich rzeczy. Dobrem dla niego jest to czego pożąda, złem to co budzi jego wstręt. Więc pojęcia dobra i zła mają znaczenie subiektywne i zależą jedynie od tego, kto je wypowiada20. Widać z tego, że sam Hobbes miał bardzo negatywne spojrzenie na życie człowieka. Jak pisze w swoim dziele „Lewiatan...” : „życie człowieka jest samotne, biedne, bez słońca, zwierzęce i krótkie”. Ludzie są ciągle targani popędami i myślą, że to ich własny akt woli, ale to tylko ich subiektywne odczucie21.
Ludzie w „stanie natury” są jednocześnie w ciągłym i nieskończonym „stanie wojny” wszystkich ze wszystkimi. Z tego „stanu wojny” wynika, iż tak naprawdę, żaden nie posiada ani własności, ani władzy, gdyż ciągle musi walczyć o utrzymanie tego co do tej pory zdobył. Nawet najbardziej pokojowo nastawiony człowiek musi walczyć dla własnego bezpieczeństwa22. W związku z tym okazuje się, iż natura wcale nie jest dla człowieka stanem pożądanym. Oznacza „bezustanny strach i niebezpieczeństwo gwałtownej śmierci”23.
Człowiek jako istota społeczna u Thomasa Hobbesa
I tak to ludzie, kierując się swoim rozumem postanowili zapewnić sobie gwarancję osobistego bezpieczeństwa24. Postanowili „stworzyć społeczność opartą na tych samych, uznawanych przez wszystkich wartościach”25. Okazuje się, iż nawet u Hobbesa ludzie mają podobne priorytety, z tym że takie wartości jak sprawiedliwość, wdzięczność, skromność, słuszność czy łagodność, są to jedynie środki służące do zapewnienia pokoju. Człowiek ustanawia reguły współżycia, przede wszystkim w celu ochrony swojego własnego, indywidualnego, prywatnego i egoistycznego życia26. I tutaj, podobnie jak u Lockea, człowiek staje się istotą społeczną właściwie z nakazu rozumu. Włączając się do wspólnoty, ogranicza swoje swobody, swoją wolność, rezygnuje z uprawnienia do dysponowania wszystkim. Od takich osób wymaga się jednak aby zawsze dotrzymywały zawartych porozumień, a ich dotrzymywanie jest podstawą istnienia sprawiedliwości. W „stanie natury” sprawiedliwość była subiektywna, dla każdego własna, indywidualna. Teraz, we wspólnocie, sprawiedliwość staje się podstawą jej istnienia, jest dotrzymaniem umowy, więc jest wspólna dla wszystkich jej stron27. Oczywiście cecha człowieka do dotrzymywania umów, również wynika z nakazów rozumu. W „Lewiatanie” oraz w traktacie „O obywatelu” Hobbes wyliczył czterdzieści28 norm postępowania, które, według niego, są podstawowe dla przetrwania i pokojowego współżycia we wspólnocie. Na straży przestrzegania tych norm musi stać silna władza posiadająca w jednym ręku „miecz sprawiedliwości” a w drugim miecz chroniący przed wrogami zewnętrznymi29. To ta silna władza ustala co jest sprawiedliwe a co nie, co jest słuszne a co niesłuszne, co uczciwe a co nieuczciwe, co dobre a co złe. Władza musi być jedna i niepodzielna, wzbudzać lęk u wszystkich poddanych, tylko wtedy będzie w stanie skutecznie rządzić. Nie ma większego znaczenia, czy będzie to jedna osoba, czy też „zgromadzenie, które by ucieleśniało ich zbiorową osobę”30.
Zakres w jakim człowiek pozostaje istotą społeczną u Thomasa Hobbesa
Problem zakresu istoty społecznej i Hobbesa rozstrzyga sam Hobbes w „Lewiatanie” przytaczając jakby słowa przysięgi obywatelskiej : „Daję upoważnienie i rezygnuję z mojego uprawnienia do rządzenia samym sobą na rzecz tego oto człowieka, lub tego zgromadzenia, pod tym warunkiem, że ty zrezygnujesz zw swego uprawnienia na jego rzecz i autoryzujesz wszystkie jego działania w podobny sposób”31. Jak więc widać, hobbesowski człowiek pozbywa się całkowicie prawa do „rządzenia samym sobą” stając się w tej sposób, nie tyle obywatelem państwa co poddanym władcy32. Nie jest to więc tylko lockeowskie ograniczenie, ale wręcz pełne oddanie swojej osoby w ręce rządzącego. Władzę porównuje do duszy, dzięki której człowiek posiada wolę, to znaczy: może chcieć lub nie chcieć. Lud to ciało, bierne i całkowicie podporządkowane duszy. Władza ma więc pełne prawo do dowolnego rządzenia swoimi poddanymi33. Hobbes bardzo mocno podkreślił to z swojej definicji państwa, gdzie pisał, że państwo to „zespół ludzi, który składa się z pewnej liczby niewolników pod wspólnym panem”34. Na dodatek, to społeczeństwo, czy raczej poddani są mocodawcami każdego aktu, jaki wykonuje suweren, nawet jeżeli czyni to przeciwko nim, z niesprawiedliwością i bezprawiem35. Czy jednak taki poddany ma jakąkolwiek swobodę, czy pozostała mu jeszcze choćby odrobina wolności? Oczywiście. Jako, że nie jest możliwe, aby władca swoimi ustawami i rozkazami objął wszystkie możliwe dziedziny działalności, w związku z tym we wszystkich pozostałych panuje całkowita wolność. Istnieje na przykład wolność handlowa, zawierania umów, wybierania mieszkania, wybierania sposobu odżywiania, zarabiania, wychowywania dzieci. Według Hobbesa to całkiem sporo. Obowiązuje więc istniejąca do dziś w demokratycznych, uznawanych za wolne państwach, zasada „co nie jest zabronione, jest dozwolone”.
Człowiek jest całkowicie poddany swemu władcy z jednym wyjątkiem. Można odmówić posłuszeństwa swemu władcy, gdy ten przestaje wypełniać swoją podstawową funkcję gwarancji bezpieczeństwa i gwarancji ochrony życia, gdy ten każe popełnić samobójstwo lub nakazuje odstąpienia od czynienia rzeczy do życia koniecznych36. Chwilowy powrót do „stanu natury” następuje też gdy suweren jest niezdolny do powstrzymania anarchii lub gdy został pokonany przez innego władcę. W każdym innym przypadku poddany jest obowiązany do służenia swemu władcy.
Człowiek u Arystotelesa.
Cofamy się teraz aż o blisko dwa tysiące lat w stosunku do czasów w których żyli Hobbes i Locke. Człowiek u Arystotelesa to pojęcie nad wyraz skomplikowane i dokładne omówienie jego problemu wykraczałoby znacznie poza zakres tej pracy. Skupmy się więc na kilku podstawowych stwierdzeniach potrzebnych nam do dalszych rozważań.
Arystoteles widział człowieka jako jednostkę z tym że w zupełnie innym wymiarze niż tutaj opisani poprzednicy. Był on cząstką tworzącą społeczność, zwłaszcza polityczną. To państwo stało ponad jednostką, a nawet ponad rodziną37.
Człowiek „dąży zawsze do ściśle określonych celów, które jawią się jako dobra”38, a wszystkie one kierują się do dobra ostatecznego i najwyższego. Tym najwyższym dobrem dla człowieka jest szczęście (eudaimonia) rozumiane jako działania duszy według rozumu, czyli działanie specyficzne dla człowieka, wyróżniające go spośród innych istot39.
Zasadniczą jednak kwestią z naszego punktu widzenia jest to, iż człowiek przez całe swe życie musi mieć odniesienie do innych ludzi i nie jest zdolny do samodzielnego życia w izolacji, osamotnieniu. „Musi mieć odniesienie do innych ludzi”40.
Człowiek jako istota społeczna u Arystotelesa.
Już ostatnie zdanie z poprzedniej części tej pracy pokazuje nam, iż człowiek z natury jest istotą społeczną. Jednak wypowiadając mocno taką tezę, często spotykaną w różnych publikacjach, należałoby być ostrożnym. Problemem w życiu człowieka są pewne ograniczenia biologiczne, potrzeba przeżycia i życia na pewnym poziomie. Mówiąc istota społeczna, z punktu widzenia Arystotelesa, musimy wziąć pod uwagę, iż życie polityczne różniło się od zwykłego życia społecznego szarego człowieka, a życie w społeczeństwie było w tamtych czasach koniecznością41. Dalej jednak, aby porównywać podobne znaczeniowo treści skupimy się na omawianiu tego człowieka, którego Arystoteles nazywał „zoon politikon”.
Pierwszą wspólnotą jest rodzina, następnie wioska a ostateczną państwo. To państwo jest gwarantem osiągnięcia warunków życia doskonałego, to znaczy moralnego. To w państwie jednostka przestaje być egoistą i zaczyna żyć obiektywnie dobrze. To państwo nadaje sens istnienia wiosce, rodzinie jak i jednostce42. Państwo rozumiemy tutaj jako wspólnotę wszystkich mieszkańców działającej dla dobra obywateli sprawujących rządy. Wydawałoby się, iż każda jednostka jest obywatelem państwa. Ale tak wcale nie jest. Liczba obywateli jest bardzo ograniczona. Obywatelem państwa są takie wolne osoby, które mają czas i poświęcają go na to aby brać aktywnie udział w sądach, zgromadzeniach publicznych i w rządzeniu. Rzemieślnik więc nie może być obywatelem państwa bo nie ma czasu na aktywny udział w rządzeniu, a mimo wszystko działa dla potrzeb ogółu, jest członkiem państwa jako wspólnoty43.
Trzeba też pamiętać, iż częścią państwa, pozbawionymi wolności jednostkami w tamtych czasach byli również niewolnicy. Posiadali jednak swego pana, więc pracowali jedynie dla jego potrzeb, ale pośrednio też dla potrzeb państwa.
Zakres w jakim człowiek pozostaje istotą społeczną u Arystotelesa.
Trudno u Stagiryty omówić koncepcję człowieka jako istoty społecznej bez omówienia zakresu w jakim ten człowiek pozostaje we wspólnocie, więc zakres został już zarysowany w poprzedniej części. Trzeba tutaj jednak mocno podkreślić, dla uwypuklenia, iż człowiek bez wspólnoty nie jest w stanie funkcjonować, jest całkowicie od niej uzależniony. Całe jego życie podporządkowane jest dobru i rozwijaniu wspólnoty. „Człowiek jest zwierzęciem politycznym”.
Trzeba tutaj też zaznaczyć, iż Grecy w tamtym czasie wyróżniali się zupełnie innymi poglądami na uznaną w naszych czasach godność pracy, niechęć do wojen, czy też przekładanie wielkiego znaczenia do obszaru prywatnego. Grecy pracą gardzili, wojny cenili a do obszaru „prywacji” przykładali niewielką wagę. Żyli we wspólnym społeczeństwie44.
Podsumowanie.
Biorąc pod uwagę wszystkie trzy opisane tutaj postaci znamienitych filozofów, chcąc określić zakres w jakim człowiek pozostaje istotą społeczną, i dodatkowo, gdyby posortować go według szerokości, ustalając, iż szerokość ta będzie ustalana głębokością w jakiej człowiek był zanurzony w społeczeństwie, siłą jaką to społeczeństwo na niego oddziaływało, wydaje się iż kolejność była by następująca : w najszerszym zakresie człowiek jest istotą społeczną u Arystotelesa, w węższym u Lockea a w najwęższym u Hobbesa.
U Stagiryty człowiek jest zarówno częścią maszyny jaką jest wspólnota, działa dla jej dobra, ale również, chcąc być jej obywatelem, aktywnie bierze udział w rządach tej wspólnoty. Oczywiście większość członków społeczeństwa jest z tego rządzenia wykluczona, ale wydaje się, że gdyby miała odpowiednią ilość czasu45 oraz chęci, bez większych problemów każdy wolny człowiek mógł brać udział w rządach.
U Locke'a ludzie to jednostki wybitnie indywidualne, żyjące w „stanie natury” samodzielnie, potrafiące się wspólnie porozumieć w małych grupach, lecz ciągle zagrożone przez zewnętrznego wroga. Ustanawiają więc wzajemnie wspólnotę, wybierając rządzących spośród siebie. Gdy ci nie spełniają ich oczekiwań, wymieniają ich na innych, bardziej odpowiednich. Jednostka nie jest więc w pełni oddana życiu społecznemu, i nie jest to najwyższe dobro dla jednostki. Właściwie jest to wybór lepszego zła.
U Hobbes'a ludzie również są jednostkami wybitnie indywidualnymi, ale za to bardzo wrogimi w stosunku co do siebie. Ta wrogość uniemożliwia stworzenie społeczeństwa bez silnego nadzorcy w naturalny sposób. Dla własnego bezpieczeństwa powołują władcę, który nimi rządzi, ale też oddają mu pełne prawo do kierowania nimi. Wspólnotą suweren rządzi niepodzielnie i cały lud w każdym przypadku winien mu się podporządkować. Właściwie społeczeństwo istnieje tutaj tylko dlatego, że ludzie boją się samych siebie.
Choć rozpatrując słowo „zakres” w innym znaczeniu, bardziej ilościowym, biorąc pod uwagę ilość ludzi jacy biorą udział w życiu społecznym, w rządzeniu państwem, można postawić nieco zmienioną kolejność w jakim człowiek pozostaje istotą społeczną : człowiek Lockea, człowiek Arystotelesa i na końcu człowiek Hobbesa.
U Lockea ludzie jako jednostki wybierają rządzących spośród siebie. Każdy członek społeczeństwa ma w tym wyborze jakiś swój udział. Rządy niespełniające oczekiwań zmieniają się. Więc ilość ludzi udzielających się politycznie w społeczeństwie jest największa.
U Arystotelesa, rządzącą jest garstka obywateli, posiadająca odpowiednią ilość czasu. Sprawują oni rządy nad resztą społeczeństwa, która właściwie ma niewielkie szanse aby stać się obywatelem. Co prawda wszyscy pracują dla dobra państwa, ale aktywny udział nie-obywateli sprowadza się w zasadzie tylko do produkcji dóbr i zaspokajania potrzeb.
U Hobbesa natomiast rządzący został raz wybrany i czy się to społeczeństwu podoba, czy też nie, musi wspierać go w działaniach. Nie ma możliwości odwołania go w przypadku niezadowolenia, jeżeli tylko wywiązuje się z umowy i gwarantuje członkom społeczeństwa bezpieczeństwo zachowania życia. Ilość osób biorących czynny udział w życiu społecznym jest najmniejsza, wręcz znikoma, choć wszyscy żyją w społeczeństwie podporządkowanym władcy.
Zakończenie
Wybór rodzaju zakresu pozostawiam czytelnikowi i zdaję sobie sprawę, iż mogą być i inne interpretacje. Wszyscy trzej pozostawili jednak po sobie bardzo ciekawe koncepcje społeczeństwa i państwa i odcisnęli mocno swoje piętno na dzisiejszych czasach. Oczywiście Lockea odbieramy współcześnie jako nam najbliższego, ale należy pamiętać, iż historia ma charakter procesualny więc i koncepcje państwa rozwijają się wraz z upływem czasu. Miejmy nadzieję, że i w naszych czasach znajdą się filozofowie, którzy niczym kolejni myśliciele swoich czasów popchną nasze życie społeczne ku dalszemu szczęśliwemu rozwojowi.
Przypisy
1. John Locke, "Dwa traktaty o rządzie", przeł. Z.Rau, PWN, Warszawa 1992, s. 7.
2. Tamże, s. 9.
3. Tamże, s. 165.
4. Tamże.
5. Tamże.
6. Tamże, s. 166.
7. Tamże.
8. Robert A.Goldwin, "John Locke (1632-1404)" tłum. R.Piekarski (tekst do celów dydaktycznych) s. 2.
9. John Locke "Dwa traktaty o rządzie", przeł. Z.Rau, PWN, Warszawa 1992, s. 251.
10. Co ciekawe, po lekturze tekstu "Dwa traktaty o rządzie", wydaje się iż dla Johna Lockea własność jest bardziej wartościowa niż prawo do życia. Szczególnie zauważa się to w rozdziale IX "O celach społeczeństwa politycznego i rządu". Wydaje mi się, iż związane jest to z tym, iż to własność decyduje o przynależności do wspólnoty. Poprzez przejęcie majątku człowiek wyraża "milczącą zgodę", na bycie obywatelem państwa. Czyżby takie małe przekupstwo?
11. John Locke, "Dwa traktaty o rządzie", przeł. Z.Rau, PWN, Warszawa 1992, s. 223.
12. Tamże, s. 251.
13. Tamże, s. 224.
14. Tamże, s. 246.
15. Tamże, s. 248.
16. Tamże, s. 269.
17. Muszę tutaj zaznaczyć, iż Hobbes pojęcia "wolność" używał w stosunku do wszelkich poruszających się bytów a nie jako pojęcie specyficznie dla człowieka. Wolność to "zespół zewnętrznych uwarunkowań", które pozwalają mu na mniejszą lub większą swobodę poruszania, nie "wolną wolę", ale czynienie tego co się chce. Akt woli wynika z popędów. (Zbigniew Stawrowski, "Prawo naturalne a ład polityczny", ISP PAN, Warszawa 2006, s. 143).
18. Zbigniew Stawrowski, "Prawo naturalne a ład polityczny", ISP PAN, Warszawa 2006, s. 139.
19. Tamże, s. 140.
20. Tamże, s. 141.
21. Tamże, s. 144.
22. Tamże, s. 153.
23. Tamże, s. 155.
24. Tamże, s. 158.
25. Tamże, s. 159.
26. Tamże, s. 162.
27. Tamże, s. 165.
28. Oczywiście wiele z tych norm zawartych w poszczególnych pismach pokrywa się co do znaczenia, jednak policzyłem je oddzielnie, skoro ich literalna treść jest inna. Trudno tu byłoby ustalać, które są ze sobą zgodne, a które nie.
29. Zbigniew Stawrowski, "Prawo naturalne a ład polityczny", ISP PAN, Warszawa 2006, s. 176.
30. Tamże, s. 181.
31. Cytat powtórzony za : Zbigniew Stawrowski, "Prawo naturalne a ład polityczny", ISP PAN, Warszawa 2006, s. 181.
32. Termin używany przez Hobbesa to "suweren" jako, że "ma moc suwerenną czy zwierzchnią, a wszyscy inni są jego poddanymi".
33. Zbigniew Stawrowski, "Prawo naturalne a ład polityczny", ISP PAN, Warszawa 2006, s. 184.
34. Cytat powtórzony za : Zbigniew Stawrowski, "Prawo naturalne a ład polityczny", ISP PAN, Warszawa 2006, s. 184.
35. Zbigniew Stawrowski, "Prawo naturalne a ład polityczny", ISP PAN, Warszawa 2006, s. 185.
36. Na przykład : jedzenie, oddychanie, przyjmowanie lekarstw.
37. Giovanni Reale, "Historia filozofii starożytnej", Tom II, KUL, Lublin 2005, s. 475.
38. Tamże, s. 476.
39. Tamże, s. 479.
40. Tamże, s. 508.
41. Will Kimlicka, "Współczesna filozofia polityczna", Fundacja Aletheia, Warszawa 2009, s. 361.
42. Giovanni Reale, "Historia filozofii starożytnej", Tom II, KUL, Lublin 2005, s. 509.
43. Tamże, s. 515.
44. Will Kimlicka, "Współczesna filozofia polityczna", Fundacja Aletheia, Warszawa 2009, s. 363.
45. Nagle zdobyłaby odpowiednio duże zasoby finansowe na utrzymanie siebie i swojej rodziny bez pracy, która zajmuje tak dużo czasu, że nie ma go już na aktwne uczestnictwo w życiu politycznym.
Bibliografia
John Locke, "Dwa traktaty o rządzie", przeł. Z.Rau, PWN, Warszawa 1992
Robert A.Goldwin, "John Locke (1632-1404) tłum. R.Piekarski (tekst do celów dydaktycznych)
Zbigniew Stawrowski, "Prawo naturalne a ład polityczny", ISP PAN, Warszawa 2006
Giovanni Reale, "Historia filozofii starożytnej", Tom II, KUL, Lublin 2005
Will Kimlicka, "Współczesna filozofia polityczna", Fundacja Aletheia, Warszawa 2009