Data utworzenia tekstu: 20.03.2009
Na początek warto byłoby przytoczyć garść faktów biograficznych, które choć w zarysie przybliżą nam sylwetkę Jana Szkota Eriugeny.
Tak więc jak już jego przydomek „Szkot” wskazuje, że Eriugena był prawdopodobnie Irlandczykiem, bo tak właśnie nazywano mieszkańców Irlandii we wczesnym średniowieczu. Przydomek „Eriugena” również wskazywałby na „zieloną wyspę”, bowiem nazwa Eriu określała Irlandię. Niewiele wiadomo o jego życiu zanim przybył do Francji, na dwór Karola Łysego, ale zadziwiał wszystkich swoim starannym wykształceniem, a zwłaszcza wyśmienitą znajomością greki. Irlandczycy przodowali w tamtym czasie w studiowaniu Pisma Świętego, a ich egzegeza wyróżniała się, jak mówi Agnieszka Kijewska1, niespotykanymi gdzie indziej cechami. Eriugena zachowuje te specyficzne cechy interpretacji, a zwłaszcza poszukiwań etymologicznych, odwołując się często do języka greckiego, który jak twierdził, precyzyjniej ujmował istotę problemu.
W połowie IX wieku Eriugena przybywa na dwór Karola Łysego, wnuka Karola Wielkiego, i zostaje tam jedną z bardziej wpływowych postaci szkoły pałacowej. Jan Szkot znany był nie tylko z niezwykłej erudycji, na którą składała się znajomość greki, ale z dogłębnej znajomość pism Boecjusza, Augustyna, a przede wszystkim Pseudo Dionizego, na którego wiele razy będzie się powoływał.
W 848 roku wybuchł spór o predestynację, wywołany przez mnicha Gottschalka z Orbais, i wówczas to pośród burzliwej dyskusji uczonych, poproszono Eriugenę, który był ceniony za swoje kompetencje, o wypowiedzenie się na ten temat. Eriugena w latach 850-851 pisze dzieło O predestynacji, dając odpowiedź na poglądy o podwójnej predestynacji. Dzieło to wywołało niewiele mniejszą burzę niż sam Gottschalk, a biskup Lugdun mówi o „wstydzie i hańbie” jaką przyniosła odpowiedź Eriugeny, a nawet nazywa go heretykiem. Poglądy Jana Szkota w tej kwestii były dla wielu zbyt kontrowersyjne, lecz wydaje się, że nie ze względu na nie same, lecz na ich rozumowe uzasadnienie. Nie będę szczegółowo omawiać jego stanowiska, warto jednak wspomnieć, że ostatecznie synod w Langres potępił dzieło O predestynacji, a fakt ten zaciążył na dalszej karierze Eriugeny. Przede wszystkim w trakcie trwania sporu Eriugena wyłącza się z teologicznego sporu, i nie tworzy niczego nowego.
Pomimo całego zamieszania Karol nie pozbawił go swoich względów, zlecił mu przetłumaczenie Areopagity. Prace nad tekstami Pseudo Dionizego, jak też nad komentarzami do nich Maksyma Wyznawcy stają się dla niego nowym impulsem do stworzenia czegoś własnego, i tak w 864 roku rozpoczyna pracę nad swoim największym, najbardziej oryginalnym dziełem Periphyseon. Pełen obaw co do odbioru przez współczesnych mu uczonych, w poczuciu osamotnienia i niezrozumienia, niewiele się pomylił, jeśli chodzi o losy jego dzieła. Książka została wiele razy potępiona, a pierwsza drukowana wersja z 1681 roku, już 1684 została umieszczona na indeksie ksiąg zakazanych. Jednak wpływ filozofii Eriugeny już w samym średniowieczu był znaczny, choć ograniczony wskutek kontrowersji wywołanych sporem o predestynację. Mówi się o niej, że to jeden z bardziej oryginalnych i dojrzałych systemów filozoficznych wczesnego średniowiecza, mający charakter spójny a zarazem otwarty, łączący pojęcia i idee neoplatonizmu z chrześcijaństwem.
Jan Szkot Eriugena zmarł po 877 roku, dokładnie nie wiadomo gdzie i kiedy. Jak mówi legenda znudzony życiem dworskim, osiadł w Malmesbury w Anglii i nauczał w tamtejszej szkole. Legenda mówi też, że zginął zakłuty rylcami przez swoich uczniów, którzy na pytanie, dlaczego to zrobili, mieli dać odpowiedź taką, że zmuszał ich do myślenia.
CZWÓRPODZIAŁ NATURY
W pierwszej księdze , mającej formę dialogu między uczniem a nauczycielem, Eriugena definiuje pojęcie natury oraz kryteriów jej podziału. Natura (grec. physis) jest według niego nazwą ogólną tego co jest i tego, co nie jest. Oznacza to wszystkie rzeczy , które mogą być pojęte przez umysł, ale również te, które przekraczają możliwości poznawcze umysłu. Można zatem taką całość podzielić według pewnych kryteriów: a mianowicie ze względu na możność stwarzania (moc stwórczą) oraz bycia stworzonym. Jeśli przyjmiemy taki podział okaże się, że otrzymamy cztery zróżnicowane formy natury:
Spośród tych czterech form można utworzyć pary sobie przeciwne, i tak pierwsza forma przeciwna jest do trzeciej, a druga do czwartej, przy czym czwarta jest formą tego, co niemożliwe.
Następnie uściśla, co rozumie przez poszczególne formy:
Zatem pierwsza, ta co stwarza i nie jest stworzona to Przyczyna wszystkiego, co jest i co nie jest, a rozumie ją jako Nadistotową Naturę, z której wszystko bierze początek, ale ona sama z niczego nie wypływa, to znaczy sama nie ma początku ani kresu. Źródło wszystkiego, które samo nie jest stworzone, bo gdyby było, musiałoby również mieć swoją przyczynę. Oczywiście chodzi tu o Boga . Druga forma, jak mówi uczeń w dialogu, to przyczyny prymordialne, czyli Boże idee, wzory rzeczy, będące najdoskonalszą formą istnienia rzeczy, trzecia to całe stworzenie zrodzone w czasie i przestrzeni, na wzór doskonałych Bożych idei czyli rzeczywistość materialna, oraz czwarta kategoria, która tu w tym fragmencie tekstu nie jest wyjaśniona, choć uczeń niecierpliwie tego się domaga, natomiast interpretowana przez autorkę jako kres wszelkiego stworzenia w Bogu.
W dalszej części dialogu nauczyciel wraca do zasadniczego kryterium podziału na to, co jest i na to, co nie jest, czyli inaczej mówiąc na byt i niebyt, podając pięć sposobów rozumienia takiego ujęcia.
A więc po pierwsze, to co człowiek może za sprawą zmysłów cielesnych czy też rozumu potwierdzić, że jest - to byt, o którym można orzec jego istnienie, natomiast wszystko to co przekracza lub wymyka się intelektowi, jak mówi, z racji swej wzniosłości, słuszne wydaje się nie być. Zatem bytem nazwiemy wszystko, co nam się jawi, czy to zmysłowo czy w intelekcie, natomiast to, co przekracza nasze pojmowanie, jest ponad bytem, można określić jako niebyt, ale nie w sensie braku, tylko czegoś więcej niż byt. Dlaczego nie możemy poznać Boga jako bytu?
Eriugena ustami Nauczyciela mówi nam, że Bóg jako esencja, istota wszystkiego jest ponad bytem, choć wszystkie byty mają w nim swój początek, i tak zarówno zmysły jak i rozum w człowieku potrafi ująć i rozróżnić różne przypadłości w rzeczach, to nie potrafi dostrzec ich prawdziwej istoty, i orzeka jedynie o istnieniu tych rzeczy a nie o ich pierwotnym źródle. Bóg niepojęty poza stworzeniem, jest również niepojęty w samej głębi stworzenia, bo żaden intelekt nie potrafi go ująć.
Drugi sposób interpretacji bycia i niebycia dostrzega Eriugena w zróżnicowanym i uhierarchizowanym porządku stworzenia, poczynając od najwznioślejszych natur anielskich, kończąc na racjonalnym i nieracjonalnym stworzeniu, a ściślej na najniższej części duszy, która odpowiada za wzrost i odżywianie ciała. A dokładniej chodzi o negację i afirmację, bo oto każda afirmacja porządku niższego jest negacją wyższego, i odwrotnie każda negacja niższego jest afirmacją porządku wyższego. Aby wyjaśnić bliżej przytoczę cytat „ (…) jeśli bowiem człowiek jest zwierzęciem rozumny, śmiertelnym, zdolnym do śmiechu, to z pewnością anioł nie jest ani zwierzęciem rozumnym, ani śmiertelnym, ani śmiejącym się. Podobnie, jeśli anioł jest istotnym, intelektualnym ruchem wokół Boga i przyczyn rzeczy, to z pewnością człowiek nie jest istotnym, intelektualnym ruchem wokół Boga i przyczyn rzeczy.”
Najniższy porządek ciał albo neguje albo potwierdza wyższy, bo jak twierdzi Nauczyciel, poniżej nie ma już niczego, a również najwyższy kończy się negacją, ponieważ nie ma nic wyżej. Zatem sposób rozumienia polegałby na orzekaniu o bycie danego porządku, w takim stopniu w jakim jest poznawany przez porządki wyższe lub siebie samego, zaś o niebycie, jeśli nie dopuszcza by pojęły go porządki niższe.
Trzeci sposób interpretacji polega na określeniu mianem bytu tego, co zaktualizowane w świecie, co realnie istnieje, natomiast niebyt to wszelka potencjalność, ukryta w Bogu, i jeszcze się nie ujawniło (np.”moc nasienna” ukryta w różnych formach przyrody ożywionej, a jeszcze nie ujawniona w postaci zrodzonych stworzeń).
Czwarty sposób, to, jak mówi Agnieszka Kijewska, czyste nawiązanie do Platona, bowiem tak jak u niego, prawdziwym bytem jest to, co pojmowane intelektem, co istnieje w sposób niezmienny, a wszystko co podlega zmianie, ruchowi we wszechświecie, co powstaje i ginie – jest niebytem.
Piąty sposób interpretacji bytu i niebytu dotyczy jedynie ludzkiej natury, która nie istnieje prawdziwie - wskutek grzechu, odwrócenia się od Boga, a więc jest niebytem, dzięki zaś łasce, zwracając się ponownie do Niego, rozpoczyna prawdziwe bytowanie.
Tak wygląda pokrótce charakterystyka fizjologii – bo tak nazwał Eriugena naukę o naturze, czyli o takim rozpatrywaniu rzeczywistości, które ujmuje zarówno stworzenie jak i Stwórcę, ale w perspektywie ludzkiego poznania. Jak mówi Agnieszka Kijewska, fizjologia Eriugeny jest systemem idealistycznym a nie panteistycznym, zawsze dociekania ontologiczne ujmują swój przedmiot jako to, co mieści się w granicach ludzkiego poznania lub mu się wymyka.
TEOFANIA
Zacznijmy może od wyjaśnienia tego słowa, cóż to jest teofania?
Najkrócej mówiąc to akt objawiania się Boga w świecie widzialnym, jakby Jego manifestacja. Uczeń zadaje kilka pytań Nauczycielowi, dotyczących przede wszystkim czym ona jest , skąd się bierze i gdzie się dokonuje, czy wewnątrz, czy też na zewnątrz nas. Najpierw więc tłumaczy on czym jest teofania: jest nią współzstąpienie Bożego Słowa, mądrości Ojca w postaci Jednorodzonego Syna Bożego ku naturze ludzkiej, po to aby oczyścić ją i podnieść ku Bogu, za sprawą Bożej miłości. Współwzstąpienie rozumie tu nie jako wcielenie słowa Bożego, lecz jako przebóstwienie stworzenia za sprawą wcielonego Słowa. Zacytuję tu fragment , który Eriugena przytacza jako komentarz Św. Augustyna : „ Mądrość Ojca, w której i przez którą wszystko zostało stworzone, która nie jest stworzona, lecz stwarza, za sprawą pewnego nie dającego się wypowiedzieć współzstąpienia swojego miłosierdzia staje się w naszych duszach i przyłącza do siebie nasz intelekt, aby w jakiś niewypowiadalny sposób powstała pewna mądrość, jakby złożona z Niego, który zstępuje ku nam i w nas mieszka oraz z naszego zrozumienia, które zostało podniesione przez miłość ku Niemu i w Nim ukształtowane”2
Dalej nazywa teofanią cnoty, które kształtowane, za sprawą zstąpienia Bożej Mądrości do ludzkiego intelektu, są przyczyną wstąpienia wyżej ku boskiej doskonałości, ludzkiej i anielskiej inteligencji.
Na poparcie tego przytacza słowa Maksyma Wyznawcy, że cokolwiek intelekt może pojąć, tym się sam się staje. W takim razie jeśli intelekt pojmuje cnotę, oświecony łaską, sam staje się tą cnotą.
Tu znowu ważny cytat: „Tak bowiem jak powietrze oświetlone promieniami słońca wydaje się wyłącznie światłem, nie dlatego że traci swoją naturę, lecz dlatego, że ma w nim przewagę światło tak, że ono samo wydaje się należeć do światła, podobnie i ludzka natura, kiedy jest przyłączona do Boga ze wszech miar nazywana jest bogiem, nie dlatego że przestaje być naturą, ale dlatego że może uczestniczyć (participatio) w Bóstwie tak, aby wydawało się, że jest w niej sam Bóg.”3
A ponieważ Boża Istota jest niepojęta i niepoznawalna, można kontemplować ją jedynie przez ciała w ciałach, a nigdy nie samą w sobie, albo przez intelekt w intelektach bądź przez rozum w rozumach, tak że nic innego nie będzie się objawiało oprócz niej samej. Więcej, mówi nawet że Bóg będzie wszystkim we wszystkich – oczywiście dla tych, którzy będą tego godni. Dotyczy to przyszłości, kiedy jak mówi Grzegorz Teolog, ciała świętych przemienią się w rozum, rozum w intelekt, intelekt w Boga, a przez to cała ich natura zostanie zmieniona w samego Boga.
Reasumując, można powiedzieć że teofania to zstąpienie Bożej Mądrości do ludzkiej duszy, po to by za sprawa miłości wynieść ją do godności i doskonałości, dokonuje się w człowieku i bytach anielskich, choć wypływa z transcendentnego Boga, a wszytko po to by zbliżyć stworzenie do Stwórcy, aby pojmowało Go w coraz pełniejszy sposób.
TRAKTAT O NICOŚCI
Pierwszą tezą stawianą na początku traktatu jest to że Bóg jest Nicością i następnie stworzył wszystko z nicości (ex nihilo). Pyta się więc uczeń, jak rozumieć to słowo, czy jako brak wszelkiej istoty, substancji czy przypadłości, czy raczej jako taką wzniosłość istoty, że aż niepojęta jest ona ludzkiej percepcji, a więc jawiąca się jako nicość? Nauczyciel odpowiada, że w odniesieniu do nadistoty Boga nie można rozumieć tu owej nicości jako braku, bo jak coś, co jest przyczyną wszystkiego co jest, i będące ponad tym co jest i co nie jest, może być brakiem? Sam rozum nie doprowadza nas do poznania tego czym jest Bóg, ponieważ wychodzi od tego co jest, co istnieje, ale rozum poznaje też, że wszystko co istnieje wywodzi się z przyczyny, która jest ponad bytem, zatem jest ona absolutną nicością, bo nie da się jej zaliczyć do tego co jest poznawalne. Bóg jest zatem niczym, co możemy pojąć.
Całe stworzenie powstało też z nicości, ale słowo to znaczy tu nieobecność, bowiem nie istniało nic samo przez się poza Bogiem. Nie było żadnej pierwotnej materii, współwiecznej Bogu, całe stworzenie stało się dzięki Niemu, zostało stworzone z niczego.
Następnie powstaje problem ustanowionych przyczyn prymordialnych, czyli pierwotnych, pierwszych. Mówi, że przyczyny wszystkich rzeczy zostały ustanowione wszystkie naraz i wiecznie w Bożej Mądrości, która jest współwieczna Ojcu, która nie jest stworzona lecz zrodzona i jest Twórcą wszystkiego. Zatem wszelkie rzeczy stworzone są wieczne ze względu na swoje prymordialne przyczyny, jednak nie są współwieczne Ojcu. Pytanie jakie się rodzi, to w jaki sposób , skoro to co zostało stworzone jest wieczne, powstało z niczego? Jak to co zaistniało w czasie, trwa a potem ginie jest wieczne, czyli niezmienne, nie ma początku ani końca? Co w takim razie z bezkształtną materią, która jeśli zalicza się do kategorii świata stworzonego, to również winna mieć swą przyczynę prymordialną, będąc równocześnie sama przyczyną wielu rzeczy?
Odpowiada Nauczyciel, iż materia również została stworzona z niczego, ponieważ absolutnie wszystko co jest, czy to ukształtowane, czy bez formy, ma swój jeden początek. Wskazuje na błąd w myśleniu pogańskich filozofów, którym niegodne wydawało się, aby Bóg mógł zajmować się bezkształtną materią, uznali więc że równolegle istniała ona wiecznie, w opozycji do absolutu. Wydawało się im, że z formy nie może powstać to, co bezforemne, z porządku i jedności – chaos i wielość. Eriugena mówi, że to co objawione zostało w Piśmie Świętym, jak również interpretacje Ojców Kościoła, jednoznacznie wykluczają takie myślenie, bowiem wszechmocny Stwórca , mający nieskończone możliwości kreacji, jeśli tworzyłby rzeczy tylko Jemu podobne, a więc doskonałe, nieśmiertelne, niezłożone, nieskończenie dobre, to czy mógłby być stwórcą wszystkiego, skoro wiemy jak wygląda rzeczywistość? Wszechmoc Stwórcy polega też na tworzeniu niepodobnych do niego natur, bądź Mu przeciwstawnych. Na tym polega piękno stworzonego świata, zaświadcza o delikatnej harmonii, współbrzmieniu różnych opozycyjnych elementów. I świadczy o Jedności stworzenia ze swym Stwórcą.
Problem tego co wieczne i stworzone - jednak pozostaje. Jak to rozumieć? Rozumowanie zaczyna się od takiego pytania: czy Bóg ma przypadłości? Oczywiście, odpowiedź jest przecząca, Bóg ustanowił świat stworzeń i nie było to czymś przypadłościowym, czyli koniecznym. Wniosek jaki wysuwa Nauczyciel jest zaiste zaskakujący: zatem Bóg nie istniał zanim powstał świat, bo gdyby istniał, byłoby Jego przypadłością stworzenie rzeczy. Bóg, jak mówi Eriugena, poprzedza świat , ale nie w aspekcie czasowym, lecz tak, jak przyczyna poprzedza świat uprzyczynowany. Tak więc jeśli Bóg jest wieczny, i jest On przyczyną powstania świata, to z tego wynika, że wszechświat jest również wieczny, uczestnicząc w swej wiecznej przyczynie. Stworzenie świata jest dla Boga nie przypadłością, lecz dokonuje się w niepoznawalny i niezrozumiały sposób. Wniosek, że oto to, co stworzone jest również wieczne (w swej wiecznej przyczynie) popiera istnieniem niezmiennych i wiecznych liczb oraz innych bytów matematycznych, które przecież nie podlegały procesowi stawania się, a właśnie są wieczne. Za przykład podaje też rozważania Augustyna, który rozpatrując poczwórną rację Bożego działania, dowodzi, iż wieczne przyczyny prymordialne, ustanowione w Jego Słowie są Nim samym, a stworzenie, które się rodzi w świecie widzialnym i materialnym istnieje inaczej, choć w swych przyczynach – wiecznie. W tym miejscu przytoczę mały fragment wypowiedzi Nauczyciel, który da nam jaśniejsze zrozumienie tego problemu: „Uważam, że racje wszystkich rzeczy są wieczne, jak długo są ujmowane w samej naturze Słowa, która jest nadistotowa. Cokolwiek bowiem w sposób substancjalny zawiera się w Słowie Bożym, z konieczności jest wieczne, ponieważ nie jest niczym innym niż samo to Słowo. A to sprawia, że i samo Słowo, i wieloraka, i pierwotna racja całego stworzonego wszechświata są jednym i tym samym.”4
Wszystko zatem co jest i co nie jest, partycypuje w Bożej Istocie, bo przyjmuje ową istotę, a przyjęcie oznacza wylew Bożej Mądrości, która jest substancją i istotą wszystkich rzeczy. Tak więc immanentna obecność Boga we wszystkim, jako przyczyny stworzenia jest też powodem dla którego można stwierdzić, iż całe stworzenie, choć stworzone, jest wieczne. Ale Bóg nie tylko jest immanentny, jest też transcendentny w stosunku do świata, i tu ważny cytat zaczerpnięty z Pseudo Dionizego: „(…) a z drugiej strony On sam - z racji swej transcendencji – nie jest w sobie samym niczym, nie jest w niczym, ani przez nic, lecz jest wyniesiony ponad wszystko istniejąc i stojąc nieruchomo i wiecznie trwając Sam w sobie, i zawsze ten sam i tak to posiada, oraz nigdy nie jest poza sobą, ani nie jest pozbawiony swojej własnej dostojności, niezmiennego trwania i dobroci, lecz dokonuje w sobie samym całkowitych i opatrznościowych aktów , rozlewając się zarazem we wszystkie rzeczy, jak i pozostając w sobie sam, iym zawsze stojąc nieruchomo i będąc zawsze w ruchu.”5
Następnie Nauczyciel przytacza tu przykład tych, którzy opacznie rozumują w tej kwestii, twierdząc, że stworzenia, które mają swój początek i koniec w czasie, jednak nie powracają do nicości , lecz rozpadają się na elementy z których się składają. I tak giną mniejsze części świata, lecz sama ziemia i wszechświat będą trwały, czy to w spoczynku, czy w ruchu. Zdania są tu podzielone, mówi Nauczyciel, ale wszystko dzieje się nie dlatego by to co teraz jest zginęło, lecz by przemieniło się w lepsze: „Będzie niebo nowe i ziemia nowa” (Por. Ap 21, 1) Jest jeszcze komentarz, jak nastąpi to przemienienie lub inaczej mówiąc, przeminięcie niebios: dotyczyć to będzie niższych warstw powietrza, pod księżycem, rozdzieli się powietrze i eter : eter dla błogosławionych a strefa powietrza wypełni się ogniem i będzie więzieniem dla potępionych. Otóż Eriugena mówi, że to błędne rozumienie tego że stworzenie jest wieczne, bowiem wszystko co w świecie widzialnym złożone rozpadnie się na to z czego się składa, a ponieważ cały wszechświat taki jest, cały więc się rozpadnie. Zostanie tylko natura tego świata – niecielesna i niezniszczalna.
NATURA LUDZKA JAKO RAJ
Pierwszą rzeczą o której mówi Eriugena o naturze ludzkie jest to, że została stworzona na obraz Boży, nazywając ją rajem. W stanie w jakim była przed grzechem, jawi się jako prosta, doskonała, na wzór Boga, ale będąca odrębnym podmiotem. Nie jest identyczna z nim, choć jest wieczna, tak jak wszystkie przyczyny prymordialne, a stan w jakim trwał tam człowiek, był szczęśliwością, bo posiadał tez pewną godność, która wyróżniała go ze świata zmysłowego. Natura ta była niecielesna, mająca samoświadomość i doskonałą wiedzę o Bogu. Wiedza ta nie była jednak wiedzą o istocie Boga i człowieka, ponieważ ta jest niepoznawalna. Bóg sam dla siebie jest niepoznawalny, bo nie może ująć siebie w jakichś granicach, tak podobnie istota człowieka jest niepoznawalna, a przez to podobna do Boga.
W czwartej księdze Eriugena dokonuje analizy raju, opisanego w Biblii, i wyraźnie przy tym stwierdza, że opis ten jest opisem ludzkiej natury przed upadkiem, gdzie rozum jego pojmował naturę wszystkich rzeczy, duch jego krążył wokół Bożej Istoty, jego ciało było nieśmiertelne a wola wolna i zgodna z Bożą wolą. W tym oto raju, będącą pewną alegorią duchowości człowieka, biło źródło życia, które rozdzielało się na cztery strumienie cnót : umiarkowanie, męstwo, roztropność, sprawiedliwość. Zasadzone zostały też dwa drzewa: „Pan” czyli Wszelkie oraz „Gnoston” - Poznawalne lub Mieszane (Mixtum). Wszelkim drzewem jest Słowo Ojca – Jezus Chrystus: „(...) który na dwa sposoby jest wszelkim drzewem zasadzonym pośrodku raju natury ludzkiej. Otóż najpierw ze względu na swoje Bóstwo, za którego sprawą naszą naturę i stwarza, i zawiera, i karmi, i ożywia, i oświeca, i przebóstwia, i porusza, i sprawia że jest. (…) W drugim zaś [rozumieniu] dzięki temu , że do jedności swojej substancji przyjął naszą naturę, aby ją zbawić i przywrócić do pierwotnego stanu tak, że istniał w dwóch naturach, a mianowicie boskiej i ludzkiej.”6
Drugie drzewo – Poznawalne lub Mieszane, jak mówi, jest wszczepioną w zmysły cielesne nieprawością ubraną na pozór dobra. Tak jak pierwsze jest prawdziwym dobrem, tak drugie wszelkim istniejącym złem, które pod postacią dobra zwodzi nas – ludzi.
Ale jak to się stało, że człowiek skosztował owocu z zakazanego drzewa? W tym miejscu, mówi Nauczyciel, należy wyjaśnić strukturę człowieka, jego widzialną i niewidzialną część, zewnętrzną i wewnętrzną, jedna została stworzona na obraz Boga, druga dodana jako skutek grzechu.
Natura człowieka zarówno w sensie ogólnym jak i indywidualnym dzieli się przede wszystkim na ciało i duszę. W ciele (czyli zewnętrznej części) z kolei można wyodrębnić trzy: materia, z której składa się ciało, część odżywiająca i powodująca wzrost, oraz pięć zmysłów, które przekazują wrażenia zmysłowe do pamięci. Człowiek wewnętrzny to kolejny podział: zmysł wewnętrzny, który przyjmuje i osądza wyobrażenia rzeczy zmysłowych, rozum, który docieka i bada oraz umysł, najdoskonalsza i najwyższa część duszy, która ma zadanie kierować pozostałymi, tak, aby osiągnąć to co ponad nią. Trzy części człowieka wewnętrznego to dusza, która jest nieśmiertelna, i jest tym co Grecy nazywali ousia lub dynamis.
Cała ta struktura jest hierarchią mającą swe granice: poniżej ciał nie ma już nic, w sensie braku, ponad umysłem jest Bóg. To są granice raju natury ludzkiej. Dwie środkowe partie zajmują rozum i ruch życiowy – zmysł wewnętrzny i zewnętrzny. Te dwa zmysły przedstawiają dwa drzewa : wewnętrzny - Wszelkie, zewnętrzny – Mieszane. Co więc jest przyczyną zła – jasno widać, że zmysł cielesny, który przez pomieszaną wiedzę i fałsz jest przyczyną nierozumnego poruszenia rozumu, jednak nie istnieje substancjalnie w naturze ludzkiej, a jedynie jako cielesny zmysł, który Eriugena przyrównuje do kobiety. Zafałszowane dobro - oto przyczyna upadku człowieka.
Ale dlaczego Bóg zasadził owo drzewo w raju ludzkiej natury?
Czyżby był Stwórcą zła i przyczyną śmierci?
Odpowiedź Eriugeny jest skomplikowana. Szuka najpierw podstaw w Piśmie Świętym, ale tam niezbyt jasno jest to powiedziane. Mówi więc, że drzewo poznania dobra i zła zostało nie stworzone przez Boga , lecz przeciwstawione drzewu życia, jako że ma odmienne właściwości. Pan jest dobrem i życiem, drugie jest złem przybierającym pozór dobra i przyczyną śmierci. Po drugie jeśli przybiera formę dobra to przyczyną tego dobra jest Bóg, ale jeśli forma dobra jest tylko pozorem, któremu zmysł cielesny da się omamić, to przyczyny tego zła nie ma, ponieważ zło jest niczym, ledwie nierozumnym poruszeniem rozumnej istoty jaką jest człowiek. Wniosek jest taki; zło nie zostało zasadzone w ludzkiej naturze lecz „sprowokowane przez fałszywe wyobrażenia zmysłu cielesnego, pomieszane dążenie do różnych cielesnych rozkoszy, w raju tym umysł to mężczyzna, a zmysł cielesny to kobieta.
Wskutek grzechu pierworodnego poznanie człowieka jest obarczone błędem, ale nie oznacza to, że wypływa to z natury jego umysłu, człowiek wciąż może dotrzeć do prawdy, i powrócić do swej pierwotnej doskonałości. Za przykład podaje, to że po wygnaniu ludzi z raju, u wrót jego, na straży, postawił Cherubina, który jest symbolem bogactwa wiedzy i wylewu Bożej mądrości. Nie jest człowiek zdany tylko i wyłącznie na siebie, może i powinien oczekiwać pomocy Bożej. Jednak dochodzenie do swego pierwotnego stanu doskonałości jest naznaczone bólem i trudem, ponieważ utracił on możliwość prostego intelektualnego wglądu.
Takie metaforyczne rozumienie duchowego raju natury ludzkiej przedstawił Eriugena, i co ciekawe, jak mówi A.Kijewska , oryginalna jest koncepcja pierwszego człowieka jako nie posiadającego płci. Człowiek duchowy, przed upadkiem nie był zróżnicowany jako kobieta i mężczyzna, miał naturę podobną anielskiej, a dopiero grzech pierworodny podzielił tę prostą, integralną naturę. Raj jest tu rozumiany ahistorycznie, nie jako cielesny, w przestrzeni i czasie, jasno mówi o tym pod koniec czwartej księgi, kiedy przytacza argumenty za podwójnym stworzeniem człowieka – pierwszy człowiek to istota na obraz i podobieństwo Boga, duchowo kontemplująca Go, nieśmiertelna i wszechmocna , podobna Jemu – człowiek niebieski. Drugi człowiek - stworzony z prochu, obarczony swoim nierozumnym doświadczaniem cielesności – śmiertelny – ziemski, zróżnicowany przez płeć.
Na koniec przytoczę jeszcze jeden fragment „(...) Przeto ci, którzy pragną wydobyć się ze stanu upadku pierwszego rodzica poprzez filozoficzne rozumowanie, niech rozpoczynają od całkowitego usunięcia namiętności, następnie, wznosząc się ponad naturalną kontemplację w dociekaniu zasad i celu sztuk, niech skierują wzrok ku wiecznej i niematerialnej wiedzy, która jest całkowicie pozbawiona formy odciskanej przez zmysły lub zrozumienia wglądu uzyskanego pod kierunkiem rozumu. [Niech będą nadzy] tak, jak na początku uczynił Bóg pierwszego człowieka: byli nadzy prostotą wiedzy i siłą życia, i uśmierceniem cielesnego prawa.”7
----------------------------------------------------------------------------------------
Przypisy: