WSTĘP
Byliście kiedyś na budowie? Na budowie zwykłego, małego domku jednorodzinnego. Czy rozmawialiście z jej pracownikami? Niektórym wydają się one płytkie i nic nie znaczące. A jednak... Myślę, że warto od czasu do czasu, posłuchać rozmów pracowników takiej zwykłej polskiej budowy. Czasami można się zdziwić, czasami przerazić, czasami pośmiać a czasami czegoś nauczyć. Przy fizycznej pracy bardzo często się rozmawia, w szczególności, gdy pracuje się w większym zespole. Rozmowy dotyczą zazwyczaj aktualnych tematów politycznych, społecznych a nawet filozoficznych. Brygada składa się zawsze z kilku ludzi a każdy z nich ma własne zdanie na każdy temat. Prawe zawsze w skład takiej budowy wchodzą :
SZEF, czyli odpowiadający za wykonaną robotę;
MYŚLICIEL, czyli osoba mająca ciągle jakieś problemy natury filozoficznej,
PROFESOR, to ktoś kto interesuje się naukami, osoba posiadająca jakąś tam wiedzę na konkretny temat;
FRANEK, jako osoba wypowiadająca się wyjątkowo emocjonalnie ale i przedstawiająca ogólny punkt widzenia społecznego;
OBYWATEL, czyli osoba praworządna i stawiająca prawo ponad wszystkim.
Zawsze na budowie jest też kilka innych osób, posiadających własne zdanie. Co z takich rozmów wynika? Zazwyczaj nic. Rozważania tego typu możecie poczytać tutaj.
-------------------------------------------------
FRANEK : - Szefie, podasz mi wodę? - siadał właśnie na pustaku, szykując się do śniadania
SZEF : - Trzymaj - rzucił mu butelkę wody mineralnej
FRANEK : - A ta ostatnia rzeź we Francji. Słyszeliście?
MYŚLICIEL : - Tak, zastrzelili 12 osób.
FRANEK : - Właśnie. Ja bym ich wszystkich wypierdolił do siebie. Niech tam sobie się sami mordują.
MYŚLICIEL : - Ale właśnie oni byli u siebie. To chyba byli ludzie urodzeni we Francji.
FRANEK : - Urodzeni tak, ale to byli muzułmanie. A muzułmanie mają swoje państwa i niech sobie tam jadą i niech sobie tam żyją. A nie, że będą nam tutaj w Europie jatki robili.
MYŚLICIEL : - Myślisz, że wszyscy muzułmanie to terroryści?
FRANEK : - Może nie wszyscy ale większość to na pewno. Mają swoje Państwo Islamskie i niech sobie tam jadą.
PROFESOR : - Państwo Islamskie to jak na razie sztuczny twór, więc go tak na prawdę nie ma.
OBYWATEL : - A ja tak myślę, że ci w tej gazecie zasłużyli sobie na to co ich spotkało. Widzieliście te rysunki. Oni nawet naszego Papieża obrażali.
PROFESOR : - Hola, hola. Po pierwsze, we Francji wolność słowa jest znacznie większą wartością niż wolność religijna. Taką mają kulturę. Po drugie, czy nie wydaje ci się, że mordowanie wielu ludzi za ich poglądy i sposób ich wyrażania nie jest przesadą?
OBYWATEL : - No, przecież nie mówię, że pochwalam to co zrobili. Mówię tylko, że rozumiem ich, że mogli się poczuć obrażeni i dlatego to zrobili.
Szef nalał gorącej wody do postawionych na prowizorycznym stole kubków.
SZEF : - A właściwie, to dlaczego wolność słowa ma być większą wartością niż wolność religijna. Z jakiej racji mają mieć prawo do obrażania czyiś uczuć religijnych? Te uczucia powinny być większą wartością.
MYŚLICIEL : - Zastanówmy się. Wolność słowa to prawo do wypowiadania swoich poglądów. Możesz gadać, co ci ślina na język przyniesie i nic nikt ci za to zrobić nie może.
PROFESOR : - Zaraz, zaraz. Szerzenie faszyzmu jest zabronione. Namawianie do popełniania przestępstw jest zabronione. Więc nie jest tak, że możesz mówić, "co ci ślina przyniesie".
MYŚLICIEL : - Dobra, dobra. Więc jednak, jak mówisz, nie można mówić wszystkiego. Ale dotyczy to tylko szerzenia nienawiści. A czy kpina z czegokolwiek może być szerzeniem nienawiści?
Zapadła chwila ciszy. Wszyscy szukali w głowie przykładów nienawistnej kpiny.
OBYWATEL : - A to zależy od tego co kto uważa za nienawiść.
PROFESOR : - E... tam. Przecież to jest akurat jasne. Jeżeli czujesz do kogoś głęboką niechęć i jeszcze chcesz aby go jakieś nieszczęście spotkało, to jest właśnie nienawiść.
MYŚLICIEL : - To chyba żart, kpina a nawet ośmieszanie, nie jest w stanie bezpośrednio kogoś do tak zdefiniowanej nienawiści namówić. Jeżeli już to może przyciągać ludzi którzy tą nienawiść mają już w sobie.
SZEF : - A taki rysunek na przykład: Żyd i wymierzony w niego pistolet z podpisem "Zabić Żyda". Czy to nie namawia do nienawiści?
MYŚLICIEL : - Ale chyba taki rysunek to już nie jest kpina ani żart. To jest jawne namawianie do nienawiści i to oczywiście byłoby niedopuszczalne. Myślę, że takich rysunków tam nie zamieszczali.
PROFESOR : - Kpina to wyśmiewanie a nie namawianie do czegokolwiek.
FRANEK : - To w końcu można mówić co się chce czy nie?
MYŚLICIEL : - Można, bez namawiania do nienawiści.
FRANEK : - To jednak wolność słowa jest w jakiś tam sposób ograniczona.
MYŚLICIEL : - Można uznać, że częściowo jest. Ale w ramach tego ograniczenia, nie można zakazywać wyśmiewania się i kpienia z czegokolwiek. Jest to często jedyna możliwość sprzeciwu wobec niektórych spraw.
OBYWATEL : - Sprzeciwu? Wobec czego oni się sprzeciwiali wyśmiewając się z Boga, Papieża. A nawet tego ich Mahometa.
MYŚLICIEL : - Podstawą Republiki Francuskiej jest laickość państwa. To proste. Sprzeciwiali się chociażby temu, że wszystkie duże religie wtrącają się do tego jak ma być państwo zbudowane, wtrącają się do tego jakie ma być ustalane prawo. W Polsce mamy przecież to samo.
FRANEK : - Religie w Polsce się w nic nie wtrącają.
MYŚLICIEL : - A sprzeciw przeciwko zapłodnieniu In Vitro? A sprzeciw przeciwko przerywaniu ciąży.
OBYWATEL : - To są tylko sprzeciwy przeciwko tworzeniu prawa niezgodnego z wiarą i miłością.
MYŚLICIEL : - I właśnie o to chodzi. Jedni wierzą w to, inni wierzą w tamto. Nie można wszystkim narzucać dogmatów swojej wiary nawet jeżeli się wierzy w to, że są one uniwersalne.
FRANEK : - Kurwa, znowu się pogubiłem. Można prościej...
MYŚLICIEL : - Nawet jeżeli uważasz, że to co myślisz jest dobre dla wszystkich, to możesz się w tym mylić. Trzeba to uwzględniać w swojej wierze.
OBYWATEL : - Wciąż jednak nie rozumiem, dlaczego miałbym się zgadzać na zwykłe wyśmiewanie się z Boga.
MYŚLICIEL : - A chociażby ze względu na to, że może to doprowadzić do powrotu cenzury. Wyobraź sobie, że grupa katolików wprowadzi ustawę zabraniającą śmianie się z Boga. Przeciwnicy zaczną więc wyśmiewać się z papieży. Wprowadzą więc ustawę zabraniająca wyśmiewanie się z papieży. To zaczną wyśmiewać się z księży. To wprowadzą ustawę, że nie wolno wyśmiewać się z księży. Zobaczą to wszystko politycy. I wprowadzą ustawę, że nie wolno wyśmiewać się z polityków. Zobaczą to urzędnicy. I wprowadzą ustawę, że nie wolno wyśmiewać się z urzędników. I w końcu dojdzie do tego, że nie będzie wolno wyśmiewać się z czegokolwiek. Nawet z durnych przepisów, które by nam narzucali. Nawet z tego, że wśród rządzących też znajdują się idioci i nic nie możemy na to poradzić.
PROFESOR : - Znowu ta równia pochyła. Często używany argument w różnych dyskusjach.
OBYWATEL : - To może nie wyśmiewajmy się z tego wszystkiego.
MYŚLICIEL : - A teraz wyobraź sobie, że wprowadzą ustawę, że cztery razy dziennie masz modlić się do Allaha. Bo akurat muzułmanie zdobędą w pewnym momencie władzę. I co ty na to?
OBYWATEL : - Ale ja nie jestem muzułmaninem.
MYŚLICIEL : - Nie szkodzi. Będziesz musiał się przekonwertować.
OBYWATEL : - To bym się sprzeciwił.
MYŚLICIEL : - Jeżeli ich będzie większość to i tak nic na to nie poradzisz. Żadna ustawa, którą ty i podobnie myślący będziecie chcieli uchwalić nie przejdzie, bo nie macie większości. Jedyną waszą bronią przeciwko temu będzie ironia. A jest to broń bardzo silna. Jeżeli i jej się zabroni, to nie będziesz miał już niczego.
OBYWATEL : - Ale bez przesady. U nas nie ma tak wielu muzułmanów, aby coś takiego przeszło.
MYŚLICIEL : - To był tylko przykład. To może zrobić każda wpływowa grupa ludzi. Może zacząć się właśnie od polityków. A ci właśnie władzę sprawują. Jeżeli dopuścimy możliwość zakazu wyśmiewania się, pozbędziemy się możliwości obrony. Zobacz jak to działa w Korei Północnej.
SZEF : - O masakra. I mogliby też nam zabronić w ogóle krytykowania ich działań. To by nam podatki podnieśli.
MYŚLICIEL : - Właśnie. Zakaz ironii, satyry prowadzi w prostej linii do cenzury, nawet jeżeli będzie to tylko autocenzura.
SZEF : - Autocenzura?
PROFESOR : - To znaczy, że tak cię zastraszą, że sam nie będziesz nic mówił ani pisał, co może się komuś innemu nie spodobać. Ze strachu. Do tego właśnie dążą ci terroryści. I tak sobie czasami myślę, czy nie jest to też marzeniem wielu polityków.
Kończyli śniadanie.
FRANEK : Coś mi tutaj nie gra. Pamiętam jakąś sprawę sądową, jak się wyśmiewali z Kwaśniewskiego gdy był prezydentem.
PROFESOR : - Rozmawialiśmy o przypadku Francji. W Polsce wolność słowa jest bardziej ograniczona. Żarty z prezydenta czy wyśmiewanie się z sejmu lub senatu są zabronione.
MYŚLICIEL : - Tego właśnie żałuję. Uważam, że nie powinno być żadnych ograniczeń, przynajmniej w gazetach satyrycznych.
FRANEK : He,he... A ja wiele razy widziałem rysunki sejmu z baranami w środku albo inne takie...
PROFESOR : - To tylko świadczy o tym, że to prawo nie jest do końca skuteczne. Ale jest ustanowione. Więcej, nie wolno też nikogo pomawiać i obrażać.
OBYWATEL : - A nas katolików ciągle ktoś obraża.
PROFESOR : - I takie sprawy często lądują w sądzie.
OBYWATEL : - Wcale nie często. Powiedziałbym nawet bardzo rzadko.
MYŚLICIEL : - Ale z tym obrażaniem się o wszystko to już też jest przesada. Problemem w tym jest to, że każdy ma inną odporność na słowa. Jedni nie obrażą się nawet jak ich wyśmiejesz, a inni obrażą się nawet jak krzywo spojrzysz.
PROFESOR : - Dlatego wyroki zazwyczaj są niewielkie. Bo i określenie czy coś już obraża, czy jeszcze nie i w jakim stopniu, jest oceniane subiektywnie, to znaczy każdy ocenia jak chce.
SZEF: - Dlatego wydaje mi się, że nie ma się co tak na wszystko od razu obrażać.
MYŚLICIEL : - I pismom satyrycznym i satyrykom też powinno się móc więcej. Nawet za komuny kabarety mogły wyśmiewać się z władzy. Oczywiście do jakiegoś tak stopnia. I nawet wtedy to tolerowano.
SZEF : - To był taki zawór bezpieczeństwa. Normalnie wszyscy siedzieli cicho, ale za to w kabarecie, ktoś mógł się z rządzących pośmiać. Wtedy schodziło nieco z narodu ogólne wkurwienie.
FRANEK : - Dobra. Więc dalej uważam, że powinno się tych muzułmanów wysłać do Państwa Islamskiego. I byłby u nas spokój. Francuzi mogliby wyśmiewać wszystko a my to co możemy. Ale byłoby przynajmniej u nas po naszemu a nie tak jak nam narzucają ci z zupełnie innych krajów.
MYŚLICIEL : - Czy ty dalej uważasz, że wszyscy muzułmanie to terroryści? Słyszałem, że oni też są wstrząśnięci tym atakiem.
PROFESOR : - A słyszeliście o czymś takim jak "takija" lub "ketman"?
SZEF : - Czas kończyć śniadanie i do roboty.
OBYWATEL : - Poczekaj, poczekaj. Ja słyszałem. To kłamstwo, które należy wypowiadać w imię obrony religii.
PROFESOR : - Tak, w uproszczeniu to właśnie to. "Takija" pozwala na ukrywanie swoich przekonań i nawet kłamanie w celu ochrony siebie, wiary, współwyznawców. "Ketman" natomiast to używanie półprawd, "owijanie w bawełnę" w tym samym celu.
OBYWATEL : - Cholera, to im w ogóle nie można wierzyć.
MYŚLICIEL : - Kurwa. Wy wszystkich muzułmanów traktujecie tak, jakby to była jednolita masa. A zauważcie, że oni nawet między sobą się zabijają. Kto najbardziej walczy z Państwem Islamskim? Inne państwa islamskie. To nie jest jednolita masa mająca identyczne wierzenia i poglądy.
OBYWATEL : - Inne państwa islamskie walczą z tego względu, że boją się wpływów politycznych, a nie dlatego, że wierzą w coś innego.
MYŚLICIEL : - To też. Ale również wśród nich są przecież chociażby szyici i sunnici. I się leją wzajemnie.
OBYWATEL : - No tak, ale jednak wszyscy oni wierzą w tego swojego Allaha i mają tego samego proroka Mahometa.
MYŚLICIEL : - Tak, ale zauważ, że ty też wierzysz w Allacha, nazywasz go tylko inaczej. U nich Bóg to Allach u chrześcijan Jahwe, Jehowa lub jeszcze inaczej. A to ten sam Bóg ze Starego Testamentu.
OBYWATEL : - Ale proroka mają innego.
MYŚLICIEL : - A dla ciebie Jezus był prorokiem? Dla nich też, tyle że wcześniejszym... Macie coś wspólnego - uśmiechnął się.
OBYWATEL : - Przepraszam, nie prorokiem a Bogiem na ziemi.
MYŚLICIEL : - O właśnie. Dla ciebie katolika był Bogiem na ziemi a dla innych chrześcijan niekoniecznie. Świadkowie Jehowy uważają, że wcale nie był Bogiem na ziemi a tylko synem Boga. A to nie to samo.
OBYWATEL : - Świadkowe Jehowy to sekta.
MYŚLICIEL : - E... tam, od razu sekta. To normalna religia chrześcijańska. Tak samo opierają się na naukach Jezusa jak i twoja religia. Oni tylko traktują Biblie jako przekaz dosłowny, katolicy natomiast interpretują ją po swojemu.
OBYWATEL : - Oni też interpretują Biblię po swojemu i nawet pozmieniali niektóre fragmenty.
MYŚLICIEL : - Nie pozmieniali, tylko inaczej przetłumaczyli. A opierali się w większości na tych samych źródłach co i katolicy. A tłumaczenia można zrobić na wiele sposobów.
PROFESOR : - Chrześcijanie to zarówno katolicy jak i ewangelicy jak i metodyści jak i baptyści jak i prawosławni jak i luteranie jak i świadkowie Jehowy. Tak można wymieniać długo. A i w historii, oprócz właśnie Świadków Jehowy, wszyscy ze wszystkimi walczyli dość ostro. Krew lała się strumieniami.
MYŚLICIEL : - I podobnie jest w islamie. Tylko, że rozproszenie tam jest znacznie większe.
PROFESOR : - To też tak nie do końca. W głównych zasadach są bardziej spójni od chrześcijan. Różnią się w szczegółach.
MYŚLICIEL : - No nie do końca. Na przykład nie wszyscy szyici uznają pięć filarów islamu. A dla sunnitów są one obowiązkowe.
PROFESOR : - No dobra. Kłócimy się o problem skali. Przyjmijmy więc, że również się tak samo mocno różnią jak chrześcijanie.
OBYWATEL : - To można im wierzyć czy nie?
PROFESOR : - A czy chrześcijaninowi można wierzyć?
OBYWATEL : - Nie wolno nam kłamać.
PROFESOR : - Nie ma przykazania "nie kłam".
MYŚLICIEL : - Wszyscy jesteśmy ludźmi. Jedni naprawdę przejmą się losem zabitych i ich rodzin, inni ucieszą się, że ktoś w końcu uciszył obrazoburczą gazetę i powiedzą to głośno a jeszcze inni też się ucieszą i używając "takija" skłamią, że tak nie jest. I jest to raczej niezależne od wyznawanej religii. Co poradzisz.
FRANEK : - Co za bajzel z tymi religiami. I jak Bóg mógł na to pozwolić?
OBYWATEL : - Bóg dał nam wolną wolę i dlatego tak jest.
MYŚLICIEL : - A może to właśnie my ludzie wymyśliliśmy tych Bogów i te religie dlatego jest ich całe mnóstwo ze wszystkimi odmianami i każda mówi swoje?
PROFESOR : - Niestety tego nikt z nas nie wie.
SZEF : - Właśnie, i dlatego czas wracać do roboty.
Wstał a za nim niechętnie podążyła cała reszta towarzystwa.