główna strona
wróć
In vitro a metaetyka
Ostatnia zmiana: 19.01.2011, Autor artykułu: Waldemar Miotk
invitro1.jpg

Sprawa zapłodnienia pozaustrojowego była dosyć głośna w 2010 roku. Aktualnie nieco przycichła ze względu na wielkie zainteresowanie katastrofą lotniczą w Smoleńsku po opublikowaniu raportu MAK. Nie oznacza to jednak, że nie wróci jeszcze do publicznej dyskusji, ponownie rozpalając gorące głowy polityków. Czy przeciwne strony mogą się jednak zgodzić ze sobą? Wszystko zależy od tego z jakiego metaetycznego punktu, zwolennicy poszczególnych stanowisk wyszli na samym początku swoich rozważań.

W debacie na temat zapłodnienia in vitro stanowisk jest całe mnóstwo. Chciałbym jednak skupić się na dwóch skrajnych : Kościoła Katolickiego z jednej i zwolenników Petera Singera z drugiej.

W skrócie rzecz ujmując, stanowisko Kościoła Katolickiego można przedstawić w ten sposób : należy całkowicie zakazać wykonywania zapłodnienia pozaustrojowego ponieważ powoduje to rozdzielenie prokreacji od „prawdziwie ludzkiego aktu małżeńskiego” (czyli są nienaturalne), występuje bardzo duże ryzyko niepowodzenia, a embriony, które bardzo często są zabijane, mają status osoby.

W skrócie stanowisko zwolenników Petera Singera można przedstawić w ten sposób : należy całkowicie zezwolić na wykonywanie zapłodnienia pozaustrojowego bez żadnych ograniczeń ponieważ istnieje na nie duże zapotrzebowanie społeczne, pomaga naturze osiągnąć cel a embrion absolutnie nie może być istotą ludzką.

Oczywiście to co przytoczyłem przed chwilą nie wyczerpuje stanowiska i argumentacji żadnej ze stron, są to jednak argumenty najczęściej powtarzane, pokazujące kierunek, w którym argumentacja poszczególnych stanowisk zmierza.

Przyjrzyjmy się tym argumentom od analizy tez Kościoła Katolickiego.

Rozdzielenie prokreacji od „prawdziwego aktu małżeńskiego” - czyli istnieje jakiś dobry fakt moralny, który każe nam zawsze łączyć prokreację z małżeństwem. Rozdzielenie tych dwóch zdarzeń jest czymś złym. Następuje redukcja dobra do wartości małżeństwa i jego prawa do posiadania dzieci.

Występuje duże ryzyko niepowodzenia, czyli istnieje jakiś dobry fakt moralny, który każe nam wykonywać jedynie rzeczy, które ciągną za sobą powodzenie. W zasadzie następuje redukcja dobra do powodzenia i zła do niepowodzenia.

Embriony ludzkie często są zabijane, a są one ludźmi, czyli istnieje pewien fakt mówiący o tym, iż embriony są ludźmi oraz fakt moralny mówiący o tym, iż ludzi nie wolno zabijać. Następuje redukcja dobra do życia człowieka.

Przyjrzyjmy się argumentacji zwolenników Petera Singera.

Istnieje duże zapotrzebowanie społeczne na zapłodnienie in vitro, czyli zapotrzebowanie społeczne byłoby pewnym faktem, który ma status dobra. Następuje redukcja dobra do zapotrzebowania społecznego.

Pomaga naturze osiągnąć cel, czyli dobrem byłoby osiąganie celów przez naturę. Następuje redukcja dobra do osiągania celów naturalnych (przez naturę).

Embrion absolutnie nie może być istotą ludzką, więc podobnie jak w poprzedniej argumentacji, istnieje fakt moralny, iż ludzi zabijać nie wolno, ale embrion nie jest człowiekiem, więc ten fakt do niego się nie odnosi. Podobnie jak wcześniej następuje redukcja dobra do życia ludzkiego. (jest to w zasadzie odparcie argumentu przeciwników)

Analizując obie argumentacje zaczynam dochodzić do wniosku, iż obie strony posługują się tym samym stanowiskiem metaetycznym. Ze względu na to, iż wyrażenia etyczne mogą mieć status prawdziwości i fałszywości (kognitywizm), istnieją fakty moralne (realizm), które są niezależne od naszego poznania (obiektywizm), a na dodatek następują po prostu redukcje faktów moralnych do faktów pozamoralnych. Można więc stwierdzić z całą stanowczością, iż oba skrajne stanowiska w sprawie zapłodnienia in vitro argumentują na gruncie doktryny naturalizmu redukcyjnego.

Czytając list biskupów do polskich polityków z dnia 18 października 2010 roku, najbardziej zdziwił mnie fakt, iż w całej ich argumentacji przeciwko zapłodnieniu in vitro brakuje najważniejszego z ich punktu widzenia argumentu : „Bóg się temu sprzeciwia”. Byłby to argument nie do zbicia, przynajmniej przez osoby wierzące, a tego typu argumentacja teologiczna, występuje bardzo często w innych sprawach. Czasami nie potrafię zrozumieć, dlaczego Kościół Katolicki sam boi się argumentacji supranaturalistycznej.

Obiecałem krótko, więc kończę. Na pewno jednak w najbliższym czasie wrócę do tego tematu.
 

Komentarze(0)

Podpis:
W celu potwierdzenia, zaznacz pole pod znakiem: I
Capcha
(c)2007-2016 Waldemar Miotk - ostatnia aktualizacja silnika 06.02.2016 - Twój IP: 3.133.108.224. Ta strona, aby lepiej działać, używa plików cookie przechowywanych na komputerach użytkowników. Wszystkie prawa do tekstów zamieszczonych na stronie są zastrzeżone, chyba że przy konkretnym tekście znajduje się inna informacja.
go up